Co się dzieje z twarzą Renee Zellweger? Przesadziła z botoksem czy może wręcz przeciwnie - wreszcie z niego zrezygnowała?

Renee Zellweger, która zachwycała nas na ekranach jako pulchna Bridget Jones, a później wprawiła w osłupienie (i delikatne przerażenie) drastycznie chudnąc, teraz znów szokuje. Niestety, nie wygląda to dobrze.

Aktorka przekonała miliony kobiet na całym świecie, że można być seksowną i piękną zarówno w wersji "plus size" , jak i typowym dla czerwonego dywanu rozmiarze zero . Po podejrzeniach o anoreksję aktorka rozpoczęła walkę o udowodnienie wszystkim, że potrafi wyglądać świetnie - niezależnie od wieku. Przyznała się, że stosuje botoks , a media dopatrzyły się także innych poprawek - wśród nich znalazła się niejedna operacja plastyczna włącznie.

Podczas ostatniego wystąpienia na czerwonym dywanie na imprezie Elle Women in Hollywood 2014 , widać było jednak, że poszła w "upiększaniu" o krok dalej. Jej twarz zmieniła się niemal nie do poznania - charakterystyczne kości policzkowe dziwnie się zaokrągliły, oczy straciły właściwy sobie migdałowy kształt, a brwi zmieniły ułożenie.

Blogerki, dziennikarze (nie tylko z branży plotkarskiej) oraz sami fani Renee od razu odnotowali zmianę i wystartowała fala krytyki . Zastanawiamy się, co stało się z twarzą aktorki, dlaczego tak się oszpeciła , czy w ogóle ma w domu lustro i jak właściwie ma zamiar zagrać słynną Bridget w przygotowywanej podobno trzeciej części historii.

Ale moment! Chociaż tak bardzo przeszkadza nam zamrożone czoło Jennifer Garner , dziwaczna mimika Nicole Kidman i odmieniony uśmiech Meg Ryan (błąd, za który zapłaciła swoją karierą), to z drugiej strony nie możemy się też pogodzić z gwiazdami "nieidealnymi". Katy Perry ma trądzik? Ohyda, przecież stać ją chyba na porządną kurację! Christina Aguilera się roztyła? Jest leniwa! Kate Moss ma cellulit ? Nie wolno, przecież zarabia grube pieniądze jako topmodelka!

W show-biznesie po prostu nie wypada się starzeć , a jeśli już, to z gracją. Gracja oznacza natomiast zwykle comiesięczne dawki lasera albo sprytnie wstrzyknięty kwas hialuronowy (serio, wierzycie, że Meryl Streep nigdy nie skorzystała z pomocy medycyny estetycznej? Jane Fonda ? Tilda Swinton ?).

Być może twarz Renee, którą znamy z poprzednich lat, wcale nie była naturalnie piękna. Może jest odwrotnie i jej "aktualna" twarz jest po prostu... naturalnie brzydka , bo aktorka odstawiła botoks? A jeśli tak, to czy będziemy w stanie ją zaakceptować ? Czy będziemy oglądać ją w filmach, skoro teraz w mediach nazywana jest "potworem"?

Zobacz wideo

Nie, nie twierdzimy, że Renee nie majstrowała przy swojej twarzy. Zwracamy jednak uwagę na problem, który może dotknąć wkrótce nie tylko gwiazd, ale też nas samych. Zabiegi medycyny estetyczne są coraz tańsze i coraz bardziej dostępne . Jeśli jednak nie wykonujemy ich u właściwej osoby i nie potrafimy postawić granicy, efekt może stać się nie tylko opłakany , ale przede wszystkim - nieodwracalny .

Botoks wstrzyknięty jednorazowo wreszcie straci swoje właściwości, a mimika wróci. Kwas hialuronowy wchłonie się w skórę, laser straci skuteczność. Jeśli jednak powtórzymy te zabiegi kilkanaście razy , albo nałożymy je dodatkowo na siebie, możliwe, że skóra zareaguje właśnie tak jak u Renee. Zatrzymamy starzenie na kilka lat , ale kiedy tylko odpuścimy, czas odbije się na naszej twarzy ze zdwojoną siłą .

- Ludzie nie znają mnie jako 40-latki - tłumaczy. - Pewnie, że wyglądam inaczej. Ale kto się nie zmienia, kiedy się starzeje? Ha. Wyglądam inaczej. I jestem szczęśliwa - ucina. Przy okazji tłumaczy, że ostatnie lata przyniosły jej wiele dobrego i zaznacza, że cieszy się, jeśli odbiło się to także na jej wyglądzie.

Jakie jest wasze zdanie na temat poprawiania urody? Co sądzicie na temat samej Renee - należy jej się krytyka czy współczucie?

Więcej zdjęć aktorki znajdziecie w GALERII

Więcej o:
Copyright © Agora SA