Kilka dni temu, świat obiegły zdjęcia Alessandry Ambrosio, która poddała się kontrowersyjnemu zabiegowi podpalania włosów. Zszokowani fani złapali się za głowy, jednak okazało się, że jest to dość znana procedura - velaterapia ("vela" to po portugalsku "świeca").
Alessandra Ambrosio Instagram.com Instagram.com
Jest to zabieg, który rozpowszechnił się w Ameryce Południowej już w latach sześćdziesiątych zeszłego wieku. Szczególnie popularny stał się wśród brazylijek, które oszalały na jego punkcie i czasem wykonują go nawet w domach. Jego fankami poza Alessandrą Ambrosio są ponoć także Isabeli Fontana i Barbara Fialho .
Na czym polega? Fryzjer dzieli włosy na cienkie pasemka, skręca je a następnie przesuwa pod nim płomień świeczki. Z pasma wystają tylko poszarpane końcówki i drobne włoski, i to one zostają spalone. Dzięki temu włosy stają się gładkie, a fryzura wygląda na odświeżoną i to bez skracania. Zabieg jest długi, może trwać nawet kilka godzin, a jego koszt to około 150-200 dolarów.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Cris Dios (@crisdioslaces)
Drugą częścią zabiegu jest głębokie nawilżenie i odżywienie. Ciepło płomienia otwiera łuski włosa, dzięki czemu lepiej wchłania składniki nałożonych później produktów. Mimo że zdjęcia przestawiające stan fryzur przed i po zabiegu są niesamowite, velaterapia wiąże się ze sporym ryzykiem. Włosy są niezwykle łatwopalne, dlatego wystarczy tylko krótka chwila nieuwagi i ogień może zająć nie tylko odstające końcówki, ale i całe pasma.
Jak myślicie, kiedy moda na podpalanie włosów dotrze nad Wisłę? Skusiłybyście się na taki "luksus"?