Kosmetyczka Blake Lively - jak dba o włosy, co sądzi o pixie cut i jak pachnie na co dzień?

Blake Lively, nowa ambasadorka marki L'Oreal Paris, opowiedziała w rozmowie z serwisem The Cut o swoich ulubionych zapachach i sposobach na pielęgnację. Co zrobić, by mieć takie włosy i skórę?

ZAPACH

Pierwsza myśl, to oczywiście Gucci Premiere (299 zł / 50 ml). Blake wystąpiła w zmysłowej i niezwykle eleganckiej kampanii tego zapachu i jak przyznaje, rzeczywiście używa go na co dzień. - Jestem wybredna, jeśli chodzi o perfumy. Zwykle też wybieram inne zapachy na różne pory roku, a nawet zmieniam je w zależności od nastroju. To połączenie jest jednak tak zbalansowane, że jeszcze mi się nie znudziło - tłumaczy.

Zapach ma dla niej zresztą ogromne znaczenie, nawet w pracy. Aktorka uważa, że nasz indywidualny zapach (a nawet perfumy, do których przywykliśmy) są integralną częścią nas. Dlatego wcielając się w jakąś postać na planie, w ogóle rezygnuje z perfum. - Gdybym miała określić zapach, który mnie opisuje, to byłyby to... ciasteczka. Ciasteczka z dużą ilością czekoladowych płatków i orzeszków - śmieje się Blake.

WŁOSY

Blake Lively chyba nigdy nie zalicza "bad hair day". Idealny, naturalny odcień blondu, lekkie fale i oczywiście ta długość, sprawiają, że wszystkie zazdrościmy jej włosów. Jaka jest tajemnica ich pielęgnacji? - To coś, czego nauczyła mnie moja mama. Zawsze nakładała olej kokosowy na końcówki. Kiedy myjesz włosy szamponem, próbujesz oczywiście zmyć go z włosów, ale on i tak częściowo się ich trzyma i dalej nawilża - tłumaczy aktorka.

Blake od dawna nie zaliczyła radykalnej zmiany fryzury. Zapytana o to, czy odważyłaby się na przykład na modne w tym roku pixie cut, nie daje jednak jednoznacznej odpowiedzi. - Hmm, sama nie wiem. Dla mnie moje włosy są jak zasłona. Jestem dość nieśmiałą osobą i lubię chować się za swoimi długimi włosami. Krótkie odsłaniają całą twarz i wydaje mi się, że są dobre dla bardziej przebojowych dziewczyn. Z drugiej strony pixie cut jest naprawdę urocze i pokusa jest ogromna! - podkreśla.

MAKIJAŻ

Blake ceni naturalność i najczęściej występuje w bardzo oszczędnym, klasycznym makijażu. Na co dzień często wcale się nie maluje. Choć makijaż sprawia jej sporo przyjemności. - Lubię samodzielnie czesać się i malować na czerwony dywan. Oczywiście, często korzystam też z pomocy profesjonalistów, ale w razie potrzeby umiem poradzić sobie sama - zaznacza.

Czy korzysta wcześniej z tutoriali na YouTube? - Nie. Właściwie nawet nie wiedziałam, że takie istnieją! Na YouTube oglądam zwykle filmiki z psami lub innymi zwierzętami i rozczulam się nad nimi. Ostatnio na przykład zakochałam się w orangutanach - śmieje się.

Dodaje jednak, że ma się od kogo uczyć na żywo. - Współpracuję z tyloma świetnymi fryzjerami i makijażystami, że nie mogłabym nie wykorzystać okazji, by podpytać ich o pewne triki. Kiedy jestem czesana na jakieś większe wyjście, pytam na przykład jak zrobić fale a'la Veronica Lake, albo jak zrobić taką kreskę. Nawet dziś, kiedy czesał mnie Serge Normant, ciągle pytałam go "Dlaczego to robisz? Dlaczego to spinasz?" - tłumaczy Blake.

Lubicie styl Blake Lively? Chciałybyście, żeby odważyła się na pixie cut?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.