Czym różnią się paryskie pokazy mody od warszawskich? Ile czasu czeka się na gwiazdy? Ile kosztują kreacje? Zdradzamy wszystko [NASZA RELACJA]

Gościłam na tygodniu mody w Paryżu. Kilka rzeczy mnie zadziwiło, kilka chciałabym przenieść do Polski. Tam jest inaczej. Ale czy na pewno lepiej?

Paryski tydzień mody haute couture to pokaz tego, co najpiękniejsze, najlepsze i najdroższe. Kreacje z linii "wysokiego krawiectwa" (dosłowne tłumaczenie) osiągają bowiem ceny rzędu od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych . Owszem, są to sumy zawrotne, stąd też taka, a nie inna klientela największych domów mody - arabskie księżniczki (tak, to prawda), eleganckie milionerki z Hong Kongu i Singapuru oraz zawsze doskonale wystylizowane żony rosyjskich oligarchów. Zasiadają w pierwszym rzędzie podczas tych ekskluzywnych, spektakularnych pokazów mody, a ich obecność jest bardziej pożądana niż obecność naczelnej amerykańskiego "Vogue'a" . Otóż bogaczki z Azji i Rosji naprawdę kupują te drogocenne kreacje, a nie tylko je wypożyczają na czerwonodywanowe gale. W końcu luksusowe marki też muszą się z czegoś utrzymywać, zwłaszcza, jeśli inwestują miliony w imponujące kolekcje haute couture.

W Polsce "wysokiego krawiectwa" jako takiego nie ma. Oficjalnie linię haute couture ma w swojej ofercie Ewa Minge , ale ona zawsze organizuje swoje pokazy w Paryżu. Minge ma zresztą największe doświadczenie w organizacji zagranicznych pokazów mody, bo przez lata wystawiała swoje stroje m.in. w Mediolanie i Nowym Jorku. We Francji nowe kolekcje prezentował też Maciej Zień , natomiast tylko Gosia Baczyńska załapała się do oficjalnego kalendarza, w którym figurują pokazy tak znanych i uznanych domów mody, jak Dior, Chanel i Armani . Niestety, ostatnio w grafiku próżno szukać nazwisk polskich projektantów. Za to w Polsce pokazów mody coraz więcej - i są to widowiska bardzo dopracowane, na coraz większym poziomie, niekiedy niemal dorównujące rozmachem zagranicznym show. A jednak nasz świat mody mocno różni się od tego najbardziej prestiżowego, paryskiego. Czym?

MIEJSCE

Chyba każdy Polak, który choć trochę interesuje się czy to modą, czy rodzimym show-biznesem, wie, że przestrzenią, w której polscy projektanci najczęściej pokazują swoje kolekcje, jest hala Soho Factory na warszawskiej Pradze. To miejsce tyleż znane, co znienawidzone. Dlaczego? Otóż, po pierwsze, jest poza centrum, a to dla wielu co najmniej spore utrudnienie. Po drugie, w postindustrialnych wnętrzach Soho raz jest niemożliwie gorąco (czerwcowy pokaz "Gangsta" Roberta Kupisza ), a raz niewyobrażalnie zimno ( grudniowy pokaz Tomaotomo ). Poza tym hala, jako że jest całkiem spora, przyjmie wielu, nawet bardzo wielu gości, a to sprawia, że pozornie ekskluzywne pokazy mody zamieniają się w spędy. W Paryżu tego nie doświadczysz . Nawet te duże pokazy w porównaniu z polskimi są stosunkowo małe, a miejsca siedzące są dokładnie oznaczone, gdyż każdy ma zapisany określony sektor na zaproszeniu, co pomaga uniknąć chaosu. Zaś miejsca organizacji takich wydarzeń różnią się od siebie jak w kalejdoskopie - od prywatnego apartamentu po monumentalny kościół (tam zorganizowano pokaz marki Julien Fournie ).

Oczywiście, wiadomo, że Paryż ma w swojej ofercie więcej ciekawszych lokalizacji, niż Warszawa. Ale prawdą jest też, że zaprosić gości do Soho Factory jest po prostu najłatwiej (i najtaniej) - zmieszczą się tłumy gości i obszerne banery sponsorów, jest parking, jest odpowiednia przestrzeń wybiegowa. Na szczęście ostatnio polscy projektanci kombinują. Chyba oni też mają już dosyć praskiej hali...

CZAS

Byłam kiedyś na pokazie słynnej polskiej marki, który zaczął się ponad dwie godziny po planowanym czasie . Dodam, że został zorganizowany wieczorem w wakacje, a wieczór był to wyjątkowo ciepły. Duchota na sali plus zniecierpliwienie oczekującej widowni mocno dawały się we znaki. Na kogo czekano? Na pewną aktorkę. Z tego, co udało mi się zauważyć, w Paryżu maksymalny czas oczekiwania na gości wynosi maksymalnie 30 minut . Tak, nawet największe gwiazdy, jak Uma Thurman czy Rita Ora , które zjawiły się na pokazie marki Ralph & Russo , nie każą czekać na siebie dłużej niż 30 minut. Poza tym byłam świadkiem tego, jak dwie bardzo szykowne panie nie zostały wpuszczone na show marki Elie Saab , bo pojawiły się cztery minuty po wliczonej półgodzinnej obsuwie. Cóż, bywa.

GOŚCIE

Może się zdziwicie, ale na paryskich pokazach haute couture gwiazd jest jak na lekarstwo. Zdecydowana większość zaproszonych gości to znani redaktorzy, krytycy modowi, kupcy, styliści słynnych miesięczników i blogerzy. Siadają w pierwszym rzędzie, skąd mają najlepszy widok na prezentowane kreacje. W Polsce swego czasu Tobiasz Kujawa , dziennikarz modowy i bloger, apelował o to, by osoby, które o kolekcji faktycznie piszą, miały jak najlepszy do niej dostęp. Niestety, my, dziennikarze, ciągle spotykamy się z tym, że w pierwszym rzędzie miejsc dla nas brak, bo zasiadają w nim celebrytki czy przyjaciele projektantów. A potem szczegółom kolekcji przyglądamy się na zdjęciach. Co ciekawe, na pokazie Eliego Saaba prawdziwie gwiazdorskim gościem była "tylko" Michelle Yeoh , znana z filmów "Wyznania Gejszy" czy "Lady". U Chanel były to Gwyneth Paltrow , Melanie Laurent i Monica Bellucci . W Polsce na pokazach pojawia się nawet do 40 gwiazd . Jak to mówią, co za dużo to... No właśnie.

SPONSORZY

Płyn do płukania, proszek do prania tudzież pralka, a także rajstopy, dom handlowy, tygodniki, miesięczniki, producenci napojów czy słodyczy. W Warszawie, wchodząc na pokaz mody, czasem w oczy uderza najpierw logo sponsora, a dopiero potem zauważamy logo projektanta . Wyjątkiem był niesławny pokaz Macieja Zienia , zorganizowany w kościele na warszawskim Muranowie. Wtedy sponsorów praktycznie zabrakło - kontekst wydarzenia był bowiem zbyt kontrowersyjny. Na paryskich pokazach nie dostrzegłam ani jednego sponsora. Owszem, czasem na krześle czekało na mnie minimalistyczne pudełeczko z informacją prasową i miniaturowymi giftami (naprawdę miniaturowymi - te pokaźne trafiają do redaktorek "Vogue'a" i "Harper's Bazaar"), ale próżno było rozglądać się za banerami jakiejkolwiek marki. O tym, kto współpracował przy pokazie, dowiadywałam się dopiero na koniec, otwierając elegancką kopertę, jaką wręczano mi przy wyjściu. Bardzo mi się spodobał taki dyskretny, a być może dzięki temu skuteczniejszy, marketing. Warto naśladować.

RYSOWNICY

Kojarzycie z amerykańskich filmów rysowników, którzy szkicują przebieg rozprawy sądowej? Wiadomo, według amerykańskiego prawa podczas rozprawy nie można robić zdjęć, toteż taka funkcja jest uzasadniona i potrzebna. Podczas pokazów mody zdjęcia robić może każdy - profesjonalny fotograf drogim aparatem i amator smartfonem, a jednak na kilku pokazach zauważyłam rysowników, odmalowujących na białych kartkach w tempie błyskawicznym pokazywane na wybiegu kreacje. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam. To, jak szybko kartki zapełniały przepiękne sylwetki modelek, robiło ogromne wrażenie. Takie szkice można potem znaleźć na Instagramie. Udało mi się nawet uchwycić moment szkicowania efektownych sukienek z pokazu holenderskiej marki Ilja przez młodą, prawdopodobnie francuską artystkę:

Zobacz wideo

BANKIET

Oto i niespodzianka: bankietu brak . A nawet, gdyby był, to mało kto by na nim pozostał, bo pokazy z oficjalnego kalendarza następują krótko po sobie. Czasem organizowany jest nawet specjalny przewóz gości, tak aby wszyscy na pewno dotarli na czas. Nie serwuje się też raczej mocnych alkoholi, chyba że prosecco, albo po prostu wodę gazowaną. Najważniejsi dziennikarze uciekają z pokazu jeszcze zanim ostatnia modelka zejdzie z wybiegu, podobnie robią też tzw. it girls , jak Miroslava Duma czy Elena Perminova. Nie widziałam, by ktokolwiek cokolwiek jadł (ach, te francuskie kanony piękna!). W Warszawie natomiast po samym show gości czeka open bar, gdzie promowany jest trunek sponsora, jest też zaaranżowana tak zwana palarnia, a sam czas tuż po pokazie to najlepszy moment na plotki z branży, na załatwienie rozmaitych deals , a czasem takie towarzyskie spotkania zamieniają się nawet w trwające dłuuuugo imprezy.

WNIOSEK

Nie, ten tekst nie powstał po to, by pokazać, że w Polsce jest be, a za granicą super. Powiem wręcz, że dzięki wizycie na Paris Fashion Week jeszcze bardziej doceniłam kolekcje i wydarzenia organizowane przez takie polskie marki, jak MMC , Łukasz Jemioł , La Mania czy Gosia Baczyńska . Naprawdę, w aranżacji przestrzeni, koncepcie pokazu i jakości kolekcji wymienieni projektanci w niczym nie ustępują najlepszym, którzy wystawiają się w Paryżu. Od zachodnich sąsiadów warto byłoby tylko zainspirować się kilkoma drobnymi rzeczami. Minimalizmem w promocji sponsorów, skróceniem czasu oczekiwania na show z ok. 2 godzin do 30 minut, a także większym rozsądkiem w doborze gości. Bo moda w tłumie traci. Zyskuje natomiast oglądana w kameralnym gronie i w wysublimowanym wnętrzu.

Moja relacja fotograficzna z paryskiego tygodnia mody do wglądu tutaj>>

Natalia Hołownia

Więcej o:
Copyright © Agora SA