Trzeba robić to co się kocha, bo DOING REAL STUFF SUCKS! [Wywiad cz.1]

Rozpoczynamy nowy cykl wywiadów, w którym przedstawimy wam twórców popularnych polskich marek streetowych, które ostatnimi czasy przeżywają prawdziwy boom. Jako pierwsze na nasze pytania odpowiadają Areta Szpura i Karolina Słota - założycielki Local Heroes. To ich koszulkę założył sam Justin Bieber! Dziewczyny udowadniają, że nie ma rzeczy niemożliwych!

Magdalena Bloch: Skąd i jak długo się znacie ?

Karolina : Znamy się trzy lata, a poznałyśmy się w internecie. Obie byłyśmy blogerkami, poznałyśmy się dzięki Aktivistowi.

Areta : Na ostatniej stronie był tam taki konkurs na stylizacje i obie wysyłałyśmy swoje zdjęcia.

Karolina : Pierwszy raz ja zajęłam pierwsze miejsce, a Areta była wyróżniona, potem na odwrót. W pewnym momencie Areta się do mnie odezwała i tak się zaczęło.

MB: Czy wiązałyście z blogowaniem swoją przyszłość czy raczej była to tylko furtka do świata mody?

Areta i Karolina : Tak, zawsze chciałyśmy pracować w modzie.

Areta : Ja byłam w liceum Batorego w klasie matematyczno-geograficznej, miałam iść na SGH. Walczyłam z moimi rodzicami, którzy cały czas mówili, że się z tego nie utrzymam. Ale zawsze chciałam pracować w tym świecie, więc w wieku 15 lat postanowiłam spróbować swoich sił i dostałam się na staże do różnych gazet. Doszłam do wszystkiego sama ciężką pracą, bez znajomości. W trakcie przerwy w szkole chodziłam oddawać ciuchy do showroomu i robiłam sesje w weekendy. Cały czas dążymy do tego, aby nie mieć takiej pracy przy biurku od 9 do 17, ciągle udowadniamy, że "DOING REAL STUFF SUCKS".

MB: Czy musiałyście zrezygnować z dotychczasowych zajęć odkąd marka stała się popularna?

Areta i Karolina: To wszystko działo się stopniowo, ale przyszedł dzień, kiedy stwierdziłyśmy, że nie ma sensu "ciągnąc dwóch srok za ogon" i się nie rozdwoimy, a drugiej takiej szansy możemy już nie dostać i tak naprawdę nie mamy nic do stracenia, więc rzuciłyśmy wszystko, żeby na 100% zająć się Localsami.

MB: Ile pieniędzy trzeba zainwestować, aby rozkręcić swój biznes, zrobić pierwszą kolekcję?

Karolina : Tak naprawdę potrzebowałyśmy na początku niewielkiej sumy ( chyba ok.600 zł), żeby to rozkręcić. Kupić koszulki, zrobić matryce i zaprintować to. Nie spodziewałyśmy się, że to się rozmnoży. Myślałyśmy, że może znajomi będą w tym chodzić albo będziemy w nich sprzątać.

MB: Skąd przyszedł pomysł na Wasz biznes?

Karolina : Prosto z sieci, a dokładniej z Tumblr.com. Zauważyłyśmy jakąś niszę na rynku i to nie tylko polskim i chciałyśmy w nią uderzyć.

Areta : Nie mogłyśmy nigdzie dostać rzeczy, które nam się podobały. Tumblr.com jest naszym światem, tam wyszukiwałyśmy super pomysły. I w pewnym momencie pomyślałyśmy, że może same mogłybyśmy zacząć robić ciuchy.

MB: Jacy są potencjalni klienci Waszej marki LOCAL HEROES , do kogo kierujecie swoje projekty?

Areta : W większości na pewno są to dziewczyny w przedziale wiekowym 15- 20+. Chociaż ostatnio bluzę "DOING REAL STUFF SUCKS" kupiła babcia!

Areta : Napisała do nas, że jest naszą wielką fanką.

Karolina: I to jest niesamowite!

MB: Wasi klienci mieszkają w różnych zakątkach świata. Z jakich miejsc przychodzą do was zamówienia?

Karolina : Chyba już nawet do Afryki wysyłałyśmy. Nowa Zelandia, Rosja, Brazylia, Stany, Azja.

Areta: Można powiedzieć, że duży procent zamówień przychodzi z zagranicy. Największą ilość bluz wysyłamy do Skandynawii, bo tam jest zimno. Z Australii też przychodzi dużo zamówień, ale wysyłka tam jest mega droga, więc zawsze musimy dopłacać.

MB: Hasło marki " DOING REAL STUFF SUCKS" pochodzi z bloga Arety. Napis pojawił się na waszych pierwszych bluzach i t-shirtach. Od tego momentu zaczęła się moda na slogany na koszulkach i bluzach. Czy hasło to jest waszym manifestem, mottem którym kierujecie się w życiu i próbujecie nim zarazić innych młodych ludzi?

Areta : Dokładnie tak. To jest nasz manifest, który chcemy przekazać i dzięki Justinowi wszyscy usłyszeli nie tylko o nas, ale również o haśle. Bo w dosłownym znaczeniu oznacza ono, że robienie zwykłych, przyziemnych rzeczy jest do bani. Ale my to pojmujemy szerzej.

Karolina : Właśnie wszystkie portale pisały przez to hasło. Niektórzy byli wręcz oburzeni, że Justin może nosić taką koszulkę.

Areta : To hasło i pozostałe przedstawiają nasz tok myślenia, że nie chcemy mieć normalnego życia, bo żyjemy tylko raz. Trzeba ten czas wykorzystać i robić to, co się kocha. Często dostajemy maile od ludzi, że stałyśmy się dla nich inspiracją, że ważne jest to, aby robić to, co się lubi. A właśnie nasze hasła wyrażają to, co lubimy.

Karolina : Trzeba walczyć i spełniać swoje marzenia.

MB: Nie lubicie być nazwane projektantkami. Jak więc nazwiecie swoją twórczość?

Karolin a: Nigdy nie nazwałyśmy siebie projektantkami, bo ktoś to kiedyś nam zarzucił. Nawet nie wiem jak to nazwać. Może brandem lifestyle'owym?

Areta : My po prostu robimy ciuchy. Ale według nas Local Heroes to nie tylko ciuchy, ale też cała filozofia i styl życia. Jesteśmy po prostu marką.

MB: Jaki jest Wasz stosunek do szybko zmieniających się trendów?

Areta i Karolina : Nie śledzimy na bieżąco pokazów, więc na tych trendach za bardzo się nie znamy. Bardziej kierujemy się tym, co dzieje się w internecie, na ulicy i co same czujemy. Wiadomo, że nic nie trwa wiecznie, same się zmieniamy. Teraz jaramy się sea punkiem, może nie do końca to widać w naszych produktach, bo Polska jest trochę na to oporna, a może za pół roku wrócimy do minimalizmu, który kiedyś nas kręcił.

MB: Czy w sklepie pojawiają się tylko takie projekty, które same chciałybyście założyć?

Areta i Karolina: Tak zawsze wychodzimy od tego, co same chciałybyśmy założyć.

MB: Skąd czerpiecie inspiracje robiąc, projektując grafiki-slogany umieszczane na ubraniach?

Karolina : Cały czas Tumblr.com. Zdarza się, że niektórzy wytykają nam, że to co robimy nie jest odkrywcze i mamy świadomość tego, że czasem nasze hasła mogą wydawać się oklepane. Ale my po prostu chcemy dać ludziom możliwość wywalenia na zewnątrz, właśnie na koszulkę czegoś, co ich określa, jakiegoś fragmentu ich osobowości. O to nam chodzi.

MB: Jakie jest zaplecze firmy Local Heroes? Kto szyje koszulki, bluzy?

Areta : Mamy już swoją szwalnię, ale pierwsze miesiące były bardzo ciężkie, bo naprawdę nie miałyśmy pojęcia, jak to się robi. Teraz gdy przychodzimy do naszej pani krawcowej do szwalni to wiemy, że trzeba zawsze prosić o koszulkę z bawełny o konkretnej gramaturze. Ciągle uczymy się czegoś nowego.

Karolina : W tej chwili sporo pomagają nam w tym znajomi. Może kiedyś jak będziemy już wielką korporacją to kogoś zatrudnimy.

MB: Ile czasu poświęcacie na prowadzenie swojej firmy?

Karolina: Poświęcamy w zasadzie cały nasz czas. Praktycznie nie mamy innego życia, wczoraj np. poszłam spać o 4 nad ranem. Dopiero w święta pozwolimy sobie na leżenie na kanapie. Praktycznie można powiedzieć, że zniknęłyśmy. Wcześniej chodziłyśmy na imprezy, a teraz cały czas pracujemy.

Areta: Działamy prawie 24h 7 dni w tygodniu. Tak wygląda obecnie nasze życie i nie chcemy tego zmieniać. Do niedawna nasza siedziba mieściła się w kawalerce Karoliny, ale teraz mamy swój mini Office na Chmielnej.

MB: Jak wygląda Wasz przykładowy dzień pracy?

Areta : Kładziemy się z reguły bardzo późno, także rano zaczynamy działać dopiero koło 9-10. Nie mamy standardowego planu dnia, nigdy do końca nie wiemy, co będziemy dzisiaj lub jutro robiły, bo nagle przychodzi milion spraw i musimy na nie szybko reagować. Działamy spontanicznie. Biznesplanu też nie mamy chociaż pewnie powinnyśmy. Ale w naszym życiu się po prostu tak nie da.

Karolina: Zazwyczaj najpierw idziemy na pocztę wysłać paczki. Potem idziemy do naszego biura, odpisujemy na wszystkie maile, myślimy nad nowymi projektami. Pakujemy kolejne paczki. Pomagają nam w tym znajomi, tata, mama. No i tak schodzi się do 2-3 w nocy.

MB: Co w pracy sprawia Wam największa frajdę?

Areta i Karolina : Robimy to, co lubimy, więc codziennie dzieje się coś fajnego. Nie musimy pracować od 9 do 17 tylko same jesteśmy swoimi szefami. W jakiej normalnej firmie je się tort czekolady na śniadanie, chodzi do kina w poniedziałki rano i siedzi na tumblerze i facebook.pl w ramach obowiązku? W końcu DOING REAL STUFF SUCKS?

MB: Po Waszym debiucie i szybkim sukcesie powstały kolejne marki robiące podobnie koszulki i bluzy ze sloganami podobnymi do Waszych. Co o nich sądzicie? Uważacie, że stałyście się inspiracją dla twórców czy raczej, że próbują oni dublować Wasz pomysł na biznes?

Karolina: Myślę, że fakt pojawienia się Justina w naszej koszulce to jest w tym momencie bezkonkurencyjne, to była mega promocja. Inne firmy też mogą działać tak jak my, niech próbują, to może im się też uda.

Areta : Równocześnie z nami powstało kilka innych marek. Myślę, że to jest fajne, że młodzi ludzie zakładają swoje biznesy i próbują sobie sami radzić. Staramy się nie wchodzić sobie w drogę. Kojarzymy się z imprez, gdzie się spotykamy, ale nie opowiadamy sobie wtedy co robimy np. w następnym miesiącu.

MB: Czy prowadzenie firmy pozwala Wam na realizacje innych pasji?

Areta i Karolina: Mamy nadzieje, że dzięki naszej działalności uda nam się kiedyś spełnić nasze największe marzenie i polecieć na miesiąc do Kalifornii! Na razie siedzimy 24/7 w pracy i o robieniu innych rzeczy nie ma kompletnie mowy.

Drugą część wywiadu przeczytasz klikając tutaj .

Lubisz nasze artykuły? Zostań fanem i kliknij tutaj.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.