Lily Collins w szczerym wywiadzie dla kanadyjskiego Elle. Piękna?

Spotkanie z Mario Testino, lunch z Louboutin. Lily Collins opowiada o dorastaniu w Hollywood i swoich największych marzeniach.

Grube, wyraziste brwi, delikatna uroda i niewinne oczy. To cała Lily. I nie jest to wcale poza ani medialny wizerunek. Ona po prostu taka jest. Skromna, pracowita i mądra. Studiuje dziennikarstwo na uniwersytecie Południowej Kalifornii, bo, jak mówi, zawsze uwielbiała opowiadać ludziom historie, a jako dziecko czytała mnóstwo książek. Już w wieku kilkunastu lat Lily dostała szansę i pisywała dla brytyjskiego Elle Girl.

Urodzona w Wielkiej Brytanii córka Phila Collinsa, po rozwodzie rodziców w wieku pięciu lat przeprowadziła się z mamą do Los Angeles.

"Nigdy nie miałam z tatą tak dobrego kontaktu jak z mamą. Właściwie jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. Moja rodzina zawsze była oddalona od siebie, na pewno chciałabym ze swoimi dziećmi ułożyć to zupełnie inaczej. Nie chcę, żeby kiedykolwiek zabrakło im rozmów przy wielkim stole i rodzinnego ciepła. Świetnie gotuję, dlatego już nie mogę się doczekać, kiedy podzielę się tym z moimi dziećmi. Chciałabym mieć dużą rodzinę!" - wyznaje Collins.

Jak taka skromna i słodka dziewczyna odnajduje się w Hollywood? Bez problemu!

"Jestem czujna i świadoma tego, co się dzieje dookoła. Dorastając w branży bardzo dużo się nauczyłam o zawodzie aktora. Przede wszystkim tego, żeby w pełni oddzielać życie publiczne od prywatnego i unikać skandali. Staram się też być wdzięczna za to, co otrzymałam od losu i nie spoczywać na laurach, choć wiem że to trudne. Chcę jednak, by życie stale mnie zaskakiwało." - z uśmiechem odpowiada Lily.

To nie plotka - Lily naprawdę urzeka zdrowym rozsądkiem, inteligencją i tym, jak mocno udaje jej się stąpać po ziemi wśród nierzadko nieznośnych gwiazd Hollywood. Zdjęcia z sesji znajdziesz w GALERII .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.