Najbardziej wiarygodnymi modelkami są Agnieszka Szulim i dziewczyny, które noszą ubrania jej marki: dlaczego? [WYWIAD]

Przez kilka lat tworzyła duet Misbehave. Gdy rok temu odeszła, odpoczęła, zaczęła myśleć nad kolejnym modowym projektem, bo jak mówi, nawet przez chwilę nie myślała, że mogłaby zajmować się czymś innym. O nowej marce LET THERE BE GOLD rozmawiamy z Kasią Kotnowską, założycielką i projektantką brandu.

Magdalena Bloch, Lula.pl: Jaki styl charakteryzuje LET THERE BE GOLD i czy planujesz kolekcje sezonowe?

Kasia Kotnowska: Chciałabym, żeby były to rzeczy dość uniwersalne, sukienki śmiało można ubrać do sportowych butów, jak i szpilek, podobnie z całą resztą. Sama lubię nosić charakterystyczne rzeczy, czy dodatki z prostymi basicowymi ubraniami w stonowanych kolorach. Moje rzeczy dokładnie tak można łączyć. Planuję kolekcje sezonowe, ale nowe produkty też będą pojawiać się w sklepie między sezonami.

LET THERE BE GOLDLET THERE BE GOLD LET THERE BE GOLD LET THERE BE GOLD

Dlaczego LET THERE BE GOLD? Skąd pomysł na taką nazwę?

- Nie lubię jak niektóre sprawy są przegadane, nazwa i logo - słońce w które wpisany jest księżyc są dla mnie bardzo symboliczne, a w kilku słowach:

"Not everything that glitters is gold

But golden thoughts under golden stars and moonlight

Golden rays of the sun on the golden sand in the summer

With friends worth one's weight in gold at the carefree hour of gold

Best years of youth and happiness could last forever.

so ... LET THERE BE GOLD !"

Co się stało, że rozwiązałyście duet z Natalią Maczek? Kiedy to było i w jakim czasie po waszym rozstaniu powstała Twoja marka?

- Nasze drogi rozeszły się dokładnie rok temu. Trochę wierzę, że wszystko zmienia się co siedem lat i po takim czasie zmieniłyśmy się my, nasza relacja i wizja naszej wspólnej przyszłości. Najlepszym rozwiązaniem, żeby się nie ograniczać był "rozwód". Marka została w rękach Natalii. Sama idea, że będę robić ubrania była w mojej głowie cały czas, bo nawet przez chwilę nie pomyślałam, że będę robić coś innego. Tworzenie czegoś w głowie, na papierze, a później w rzeczywistości to wielka frajda. Lubię to! Kreowanie całego wizerunku, stylu marki, tego jak sam pomysł ewoluuje pod wpływem czasu, trendów innych osób współtworzących ze mną, np. fotografa - to jest super sprawa. A największą satysfakcję mam, kiedy widzę osoby ubrane w moje rzeczy zarówno na zdjęciach jak i na ulicy.

Po rozstaniu potrzebowałam czasu... Po tylu latach spędzonych z Natalią, MISBHV i wszystkim co z tym związane, że czułam się Kasią_misbhv. Musiałam najpierw pogodzić się z tym, że to nie jest już moje życie, odciąć się emocjonalnie, żeby móc zacząć tworzyć coś nowego co też będzie "mną" ale nie będzie kopią.

Czy uważasz że Misbehave jest teraz Twoją konkurencją?

- Nie, nie chcę nawet tego rozpatrywać w takich kategoriach, bo to destrukcyjne i przecież nie chodzi tu o rywalizację. Patrzę na to całościowo, bo na rynku polskim i na świecie jest wiele marek, które są inspirujące ale i konkurencyjne, ale przecież ludzie nie ubierają się tylko w jednym sklepie. MISBHV ma ogromną liczbę fanów, sklepów w których się sprzedaje, swój styl i to jest super!

A ja robię nową markę LET THERE BE GOLD . U mnie też znajdziecie kurtki i bluzy ale teraz robię to na swój sposób.

Co motywuje Cię do dalszego działania w branży polskiej, streetwearowej mody?

- Nie chciałabym do końca tak się definiować. Streetwear to bardzo szerokie pojęcie, które ewoluowało przez ostatnie lata. Kiedyś taka moda była związana z subkulturami i nimi mocno inspirowana, z pasjami czy tzw. zajawkami. Teraz moda jest dla każdego, jeśli mowa o Polsce, tu stosunkowo od niedawna mamy dostęp do prawdziwej mody, zwiększa się ilość marek - dostępnych dla każdego, rzeczy które właśnie można nosić na co dzień, na ulicę. Są one w dostępnych cenach. Na świecie ta moda ze średniej półki miesza się z naprawdę ekskluzywnymi markami i wysokimi cenami.

Motywuje mnie moja wewnętrzna potrzeba tworzenia i to, że ludzie teraz ciągle szukają czegoś nowego, oryginalnego. Zwłaszcza dziewczyny, do których adresowane teraz są moje ubrania, choć z czasem na pewno pojawią się męskie kolekcje.

Czy ktoś Ci pomaga w prowadzeniu biznesu?

- Wystartowałam niecały miesiąc temu. Można powiedzieć, że na chwilę obecną biznes prowadzę sama, ale ktoś mądry powiedział kiedyś, że jeśli myślisz, że sukces zawdzięczasz tylko sobie jesteś głupcem. Za wcześnie, żeby mówić o sukcesie, ale mam przyjaciół, znajomych, którzy mi pomagają i kibicują, na pewno Marcin Kempski i cała ekipa, która pracowała przy pierwszej sesji zdjęciowej przyczyniła się do małego sukcesu jakim jest odbiór mojej nowej marki teraz i choćby tego, że ze mną rozmawiasz.

Czym się konkretnie zajmujesz w LET THERE BE GOLD?

- Zajmuję się projektowaniem, doborem tkanin, dodatków, tym jak chciałabym, żeby wykończone były ubrania - jakie metki, szwy, naszywki, kroje moich ubrań. Zlecaniem produkcji, nadzorowaniem sprzedaży czy kontaktem z klientami, facebookiem , instagramem itd...

Czy z nową marką, ale ze starymi "kontaktami" było łatwiej wystartować czy musiałaś wywalczyć sobie wszystko od początku?

- Na pewno nie jestem osobą anonimową, na Instagramie obserwuje mnie sporo osób, również związanych czy zainteresowanych modą, więc śledzili moje poczynania od początku np. jak wklejałam zdjęcia nowych złotych metek!

Jeśli chodzi o fotografa, Marcina Kempskiego, który jest naprawdę świetny w tym co robi, jest autorem okładek magazynów takich jak ELLE, Harper's Bazaar i wielu kampanii, to być może gdybym była osobą znikąd nie zainteresowałby się współpracą ze mną. Jednak myślę, że gdyby nie podobało mu się to, co robię, to by się pod tym nie podpisał, a zdjęcia musiałabym zrobić iphonem. Natomiast na nowych klientów i fanów marki od zera muszę zapracować sama.

Całe KNOW HOW, czyli jak to się robi z ubraniami to wiedza wypracowana przez lata w poprzedniej marce.

Czy dużo trzeba zainwestować w powstanie nowej marki i jej rozwój?

- To zależy, są marki, które na start robią jedną super bluzę promowaną na Instagramie i działa to lepiej niż cała kampania z profesjonalistami, ale startując ze sklepem internetowym, kampanią zdjęciową z modelką itd. trzeba trochę zainwestować...

Kampanie maja duże znaczenie, możemy sami wykreować wizerunek marki, pokazać jak można nosić ubrania, dla kogo są, pokazać to maksymalnie pięknie według własnego wyczucia, ale w czasach facebooka i Instagrama, to dziewczyny, które noszą ubrania są prawdziwymi i najbardziej wiarygodnymi modelkami, dlatego media społecznościowe są teraz numerem jeden, czasem jeden #hasztag czy @oznaczenie zdjęcia daje więcej niż dałaby profesjonalna agencja zajmująca się marką.

Ja dopiero pokazałam pierwsze ubrania, dziewczyny muszą dowiedzieć się o jej istnieniu. Styliści z modowych magazynów sami kontaktują się jeśli coś wpadnie im w oko i mam nadzieje, że już niedługo efekty będzie można oglądać w kilku modowych magazynach!

Jak Twoi znajomi ( i ci prywatni i ci z branży) zareagowali na Twój nowy biznes?

- Wszyscy zainteresowani byli bardzo ciekawi pierwszej odsłony, na facebooku było dużo ciepłych i pozytywnych słów, maili, wiadomości, ale to dopiero początek! Mam już pierwszych klientów, co chyba jest największym komplementem dla mnie i mojej marki!

Ale takie pierwsze sukcesy jak słowa na facebooku magazynu Harper's Baazar "To nasza nowa ulubiona marka streetwearowa! " Czy piękna Agnieszka Szulim prowadząca program NA JĘZYKACH ubrana w moje rzeczy bardzo cieszą!

Do kogo kierujesz swoje projekty i gdzie można je kupić?

- Pierwsze rzeczy do dziewczyn, bez ograniczeń wiekowych, bez żadnych ograniczeń.

Ubrania można kupić przez sklep internetowy www.lettherebegold.com oraz w krakowskim sklepie moich kolegów LOKAL HERO na ul. Szpitalnej 32

LET THERE BE GOLDLET THERE BE GOLD LET THERE BE GOLD LET THERE BE GOLD

Ile czasu trwa cała produkcja i jak wygląda?

- Wszystko zaczyna się od pomysłu projektu i szkiców. Mając pomysł szukam tkaniny, która pasuję np.: wełny na kurtkę, naszywki projektowane są osobno w programie graficznym i wysyłane do firmy specjalizującej się w tego typu haftach, wtedy robi się odhafty czyli próby i nanosi poprawki, napy robione się w innej firmie, później zbiera się całość i w szwalni ustala fason. Pani odpowiedzialna za formy - czyli wykroje poszczególnych części - rękaw, tył przód, podszewka stopniuje rozmiary i odszywa się pierwsze sztuki, jeśli wszystko się zgadza zlecam całą produkcję. Jest to fascynujący proces zwłaszcza, kiedy widzi się dziewczyny w tych ubraniach, które wcześniej były tylko pomysłem!

Jakie masz plany na samą promocję marki czy planujesz zaangażować w to gwiazdy czy przy kampaniach pozostajesz przy modelkach?

- Pewne rzeczy dzieją się naturalnie, modelki które prezentują kolekcję są wystylizowane, pomalowane tak jak wyobraża sobie to projektant, później ubrania zaczynają żyć własnym życiem. Cieszę się z każdego kto nosi moje rzeczy, ale oczywiście kiedy noszą to osoby znane, popularne mające dostęp do wielu projektantów i marek to jest to super mile!

Zdjęcia z kampanii znajdziecie w naszej GALERII.

Zajrzyjcie też na facebooka LET THERE BE GOLD i Instagrama.

Agnieszka Szulim w secie od Let there be gold/archiwum prywatneAgnieszka Szulim w secie od Let there be gold/archiwum prywatne Agnieszka Szulim w secie od Let there be gold/archiwum prywatne Agnieszka Szulim w secie od LET THERE BE GOLD/archiwum prywatne

Kasia Kotnowska/let there be gold/archiwum prywatneKasia Kotnowska/let there be gold/archiwum prywatne Kasia Kotnowska/let there be gold/archiwum prywatne Kasia Kotnowska/let there be gold/archiwum prywatne

Więcej o:
Copyright © Agora SA