Thecadess: Niektórych ludzi nasz sukces razi. Zazdrość i zawiść jest, ale nam to nie przeszkadza [WYWIAD]

Ich ubrania kochają polskie gwiazdy. Muzą jest piękna Olga Bołądż. Teraz projektantom marzą się rynki zagraniczne. O tym, co wyróżnia ich brand na tle pozostałych i jak branża zareagowała na nową markę na rynku opowiadają projektanci i właściciele Thecadess - Radek Rociński i Piotr Sałata.

Magdalena Bloch (lula.pl) Co Was wyróżnia na tle pozostałych marek?

Radek Rociński : To, że nasze ubrania są kobiece, że są wykończone ręcznie i kształtują sylwetkę.

Piotr Sałata : Wyróżniają nas też fasony. Odsunęliśmy się od popularnej obecnie dresówki. Oprócz kilku casualowych looków, nasza marka to przede wszystkim sylwetki bardzo eleganckie. Nadają się i na czerwony dywan, i do pracy. Jest to przede wszystkim klasyka.

MB: Gdzie szyjecie sukienki, skąd bierzecie materiały?

Radek: Część materiałów kupujemy w Polsce, część we Włoszech, sprowadzamy też tkaniny z Japonii (wszystkie jedwabie). Stawiamy na wysoką jakość tkanin.

Piotr : Nie szyjemy w szwalniach, bo nie chcieliśmy produkcji masowej. Mamy kilka krawcowych, z którymi współpracujemy, a więc mamy kontrolę jakości tu na miejscu w Warszawie. Wielu naszych projektów nie da się wykończyć maszynowo, taśmowo, dlatego zależało nam na zdolnych krawcowych. Te panie, szyjąc dla nas po kilka sztuk sukienek, same pilnują tej jakości, wykończenia.

Radek: To nie będzie produkcja masowa, ale to też nie będą pojedyncze sztuki, oczywiście szyjemy w pełnej rozmiarówce.

MB: Jak długo trwa proces powstawania konkretnej sukienki?

Piotr : Od rysunku do jej powstania mija trochę czasu. Czasem nawet kilka tygodni. Często podczas pracy modyfikujemy projekt. Nie mamy wykształcenia w kierunku projektowania, działamy na wyczucie, inspirujemy się wszystkim. Przenosimy to trochę na papier, z naszą konstruktorką upinamy na manekinie i tak powstają nasze sukienki.

MB: Rysujecie?

Radek: Piotr trochę rysuje, ja za to w ogóle. Do każdego projektu powstają jednak rysunki. Mamy do tego świetną dziewczynę, która na podstawie naszego dokładnego opisu potrafi to świetnie narysować. Co do produkcji, są też próby tkanin. Oddajemy nasze sukienki do pralni i tam panie przeprowadzają testy, jak dana tkanina sprawdza się podczas prania, czy farbuje itp. To jest istotny komunikat dla odbiorcy.

Piotr: Wszywając metkę, bierzemy za tę rzecz odpowiedzialność, więc zanim sukienka trafi na sklepowy wieszak, musimy ją dokładnie sprawdzić.

MB: Przymiarki robicie na wysokich i chudych modelkach czy na kobietach o bardziej przyziemnej sylwetce?

Piotr: Chcemy trafiać do różnych kobiet, o różnych kształtach, nie chcemy, żeby w naszych rzeczach chodziły jedynie wysokie modelki.

MB: To jaka jest Wasza klientka?

Radek: To są bardzo różne kobiety, przychodzą i kupują zarówno młode dziewczyny, jak i dojrzałe czterdziestolatki, pięćdziesięciolatki. Nie są to kobiety stricte zachowawcze. Niezależnie od wieku łączy je jedno - nie są to mimozy. Są pewne siebie, dynamiczne, znające swoją wartość.

MB: A gdy klientce spodoba się konkretna sukienka, ale chce do niej wprowadzić zmiany, to czy robicie takie przeróbki?

Piotr i Radek: Robimy, jeżeli nie wpływa to na konstrukcję, to nie ma problemu. Skracamy, wydłużamy, zwężamy. I to jest w cenie projektu. Jeżeli klientka chce zmienić finalny efekt, to proponujemy jej uszycie kreacji na miarę. Wtedy kosztuje to więcej.

MB: Czy tworząc markę stawiacie na sezonowość czy uniwersalizm?

Piotr: Mamy kilka sylwetek uniwersalnych, ale generalnie stawiamy na sezonowość. Chociażby ze względu na tkaniny. Na lato są to delikatniejsze materiały, zimą bardziej trwałe, ciepłe, otulające ciało.

Radek : Każda jedna sylwetka stanowi osobną stylizację. Taki był zamysł od samego początku.

MB: Od kiedy marka istnieje na rynku?

Radek: Thecadess istnieje już od pół roku. To już nasza druga kolekcja.

MB: Czy planujecie pokaz?

Radek: Bez pokazu nie można być poważnym w branży. Planujemy pokaz na wiosnę.

MB: Mieliście mocny start. Na wieczornych bankietach Wasze kreacje chętnie noszą polskie gwiazdy. Jaki macie pomysł na promocję? Chcecie się skupić na czerwonych dywanach czy jednak na zwykłej klientce?

Radek: Cieszymy się, że gwiazdy noszą nasze sukienki, to bardzo pomaga, ale chcemy skupić się na zwykłej klientce, która wejdzie do butiku, zakocha się w naszej sukience i w niej wyjdzie. To dla nas kluczowe.

Piotr: Najważniejsza jest dla nas klientka, która finalnie kupi sukienkę i będzie ją nosić, a to, że pokazujemy sylwetki na czerwonych dywanach, jest po prostu super promocją.

Radek: Naszą muzą jest Olga Bołądź. Zdolna aktorka, która promuje nasze sukienki. Jest nam potwornie z tego powodu miło.

MB: A kogo chcielibyście jeszcze ubrać?

Radek: Ja marzę o Sophie Ellis Bextor. Uwielbiam ją, jest czytelną, piękną dziewczyną o świetnym wyczuciu stylu. Umie bawić się modą.

Piotr: Ja bym najbardziej widział Aneglinę Jolie. Jest jedną z najpiękniejszych kobiet na świecie. Atrakcyjna, z niesamowitą klasą i jest świetną aktorką.

MB: Promujecie się więc przez gwiazdy, jaki jeszcze macie pomysł na rozwój marki?

Radek: Mamy świetną kampanię, lookbook. Wchodzimy z kolekcją do Mostrami. Nasze projekty będą też dostępne w kilku innych miejscach w Polsce, w multibrandach, w concept store'ach.

Piotr: W świadomości klientów marka musi się jeszcze 'utrzeć', wtedy następnym krokiem będą nasze własne butiki. To za jakiś czas. Chcemy pozostać w tej samej filozofii marki, żeby to sukienki były wiodącym produktem.

Radek: Myślimy też o marce globalnie. Chcielibyśmy, to jest do zdobycia, ale wiem, że trzeba działać z logiką, sama energia nie wystarczy.

Piotr: Jesteśmy bardzo różni, ja jestem spowalniaczem, a Radek to raptus. Równoważymy się.

MB: Duży trzeba było mieć kapitału, żeby założyć firmę?

Piotr: O założeniu własnego brandu myśleliśmy i mówiliśmy już bardzo długo. Jednak szło za tym mało działań. W końcu stwierdziliśmy, że nigdy nie będzie idealnego momentu, żeby wejść, dlatego w pewnym momencie po prostu wystrzeliliśmy w połowie sezonu wiosennego (kwiecień/maj). Inwestowaliśmy w firmę bardzo powoli. Nie mieliśmy 20 tyś., żeby kupić tkaniny i uszyć kolekcję. Szyliśmy ją stopniowo. Wszystko, co zarabiamy, wrzucamy w dalszą inwestycję.

Radek: Pierwszą kolekcję zrobiliśmy z bieżących pieniędzy. Dumny jestem z tego, że nie włożyłem w nią aż tak ogromnych pieniędzy. Pierwsza kolekcja sprzedała się na tyle dobrze, że zarobiła na drugą.

MB: Czy zrezygnowaliście ze swoich dotychczasowych obowiązków?

Radek: Piotr jest w branży znany jako stylista mody, a ja jako stylista fryzur. Chciałem podejść do nowego projektu na poważnie. To jest moje marzenie, które od zawsze chciałem spełnić. Jeżeli wszystko będzie się układało po naszej myśli, jestem w stanie całkowicie zrezygnować z obecnego zawodu stylisty fryzur.

Piotr: Mnie na razie udaje się wszystko pogodzić. Nie zawsze mogę przyjąć wszystkie zlecenia, ale z tych fajniejszych nie chcę rezygnować. Do kampanii, które stylizuję, mogę przemycać przecież nasze sukienki. Nie rezygnujemy z naszego Love Concept, gdzie promujemy różne marki innych polskich projektantów.

MB: Co oznacza nazwa Thecadess?

Radek: To była chyba najtrudniejsza rzecz, nazwać markę. Jest to przewrotna nazwa od słowa "dekadencja". Piotr wymyślił nazwę, to był genialny pomysł. Może oznaczać jednocześnie wielki sukces, jak i wielki upadek.

Piotr: To nasza interpretacja, taka fonetyczna gra słów.

MB: A jak branża zareagowała na Wasz nowy projekt, jakim jest Thecadess?

Radek: Bardzo różnie. Niektórzy pozytywnie, inni z kolei na tyle negatywnie, że spodziewamy się nawet tego, że będą nam podstawiać nogi. My jesteśmy zdania, że na polskim rynku jest miejsce dla każdego. Niektórych ludzi nasz sukces razi. Zazdrość i zawiść jest, ale nam to nie przeszkadza. Jak mówią, to znaczy, że jest zainteresowanie.

Piotr: Nie wszystkie komentarze do nas docierają, ale niektórzy wyraźnie zaczęli się od nas odsuwać. To jest zawistny rynek.

MB: Już na koniec - jakie są ceny waszych projektów?

Radek: Od 1200-1300, przez 1500 do 2 700 zł za kreację wieczorową. Chcemy być marką, która jest dostępna.

Więcej zdjęć znajdziecie w naszej GALERII.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.