Wspominaliśmy już, że po odejściu Carine Roitfeld z Vogue Paris , to właśnie włoska edycja przejmuje pałeczkę najbardziej skłonnej do eksperymentów. W listopadowym numerze zamieszono sesję, która zamiast planu zdjęciowego pojawia się brudny, zatłoczony wagon metra. Eksperymenty w Vogue Italia znów fotografuje Steven Meisel .
Oczywiście fotografie robione w tych warunkach są lekko poruszone, nieostre, nie eksponują ciuchów. Raquel Zimmermann w ekscentrycznych strojach wygląda jak odszczepieniec wśród tłumu zwyczajnych do bólu współpasażerów. Stylistka Carlyne Cerf de Dudzeele zadbała, żeby modelkę wyróżniały z tłumu nie tylko idealna figura i dopracowana fryzura. Stylizacje są przesadne, inspirowane kodami kulturowymi, stylem subkultur, cyberpunkiem i Bóg wie czym jeszcze. Raquel raz jest sobowtórem Marilyn Monroe , to znów reprezentuje cyberpunk albo szalone retro w pierzastym komplecie od Prady .
Kierunek, w którym zmierza Vogue italia pozwala wierzyć, że sesja ma kilka poziomów interpretacji. Najmniej istotnym jest najbanalniejsza funkcja sesji modowych - prezentacja kolekcji ready to wear.
Jak myślicie, czy edytorial Meisela to afirmacja bycia pozytywnym dziwakiem, wyróżniania się z tłumu stylem i osobowością? A może próba przemycenia kontrowersyjnej tezy, że wysoka moda coraz bardziej oddale się od społeczeństwa i wypada absurdalnie zestawiona ze zwykłą codziennością?
Zobaczcie zdjęcia w GALERII i podyskutujcie z nami: co twórcy edytorialu mieli na myśli?