Mieliśmy dotąd mieszane uczucia wobec Riny Cossack. Wystawa butiku na ul. Mokotowskiej w Warszawie zawsze wydawała się nam bardzo zachęcająca (ach, ten zielony płaszcz z falbaniastym tyłem!), ale kreacje marki mniej efektownie prezentowały się na czerwonym dywanie. Może dlatego, że projektantka jak magnes przyciąga mało stylowe gwiazdy i celebrytów. W jej kreacjach występowały m. in. Beata Kozidrak, Julia Kamińska i Anna Świątczak (trzecia żona Wiśniewskiego).
Jednak, powłóczysty styl sukni RC doskonale sprawdził się w modzie ślubnej. Projektantka wypełnia prawie zapomnianą w Polsce niszę - na suknie ślubne bez jarmarcznego przepychu. Modele Rina Cossack są utrzymane w stylu minimalistycznym, bez kwiatków, sreberek i nastroszonego pierza. Dominującą ozdobą są nowoczesne falbany potraktowane "architektonicznie" - jako przerośnięte, sztywne, organiczne formy.
Przypominamy, że pod marką Rina Cossack ukrywa się Justyna Żmijewska, absolwentka Wydziału Tkaniny i Ubioru Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Zapraszamy do obejrzenia ślubnego lookbooka projektantki.
Ten model to szczyt prostoty z odrobiną baśniowego klimatu. Do takiej sukni polecamy jednak upiętą lub zaczesaną na bok fryzurę, żeby odsłonić jedyny element dekoracyjny - głębokie, ale nie wulgarne wycięcie na plecach.
Ta sama suknia w wersji zgodnej z trendem "baskinkowym". Ta baskinka jest zbudowana z usztywnianych rulonów materiału - jej ciekawa konstrukcja odróżnia ją od innych interpretacji trendu.
Przerośnięta konstrukcja z falban dominuje tę kreację. Jej forma przypomina koralowiec powoli obrastający skałę. Asymetria i totalny minimalizm bazowej sukni sprawiają, że ogromna falbana sprytnie unika kiczu.
Falbana w wersji mini, czyli nasz ulubiony model kolekcji. Dyskretna baskinka i futurystyczny "kwiat" na ramieniu zdobią bardzo skromną suknię - tubę. Idealna harmonia między minimalizmem, a ślubnym przepychem.
W tej sukni występowała na scenie Anna Wyszkoni, a kolorowe wersje nosiło kilka innych celebrytek. Model kojarzy nam się trochę ze ślubami w latach 70. i akceptujemy go, póki występuje w kościele, a nie na estradzie.
Minimalistyczna suknia wpisująca się w trend mini-maxi. Krótkie spódniczkiT z transparentną wierzchnią warstwą powoli wychodzą już z mody, ale w segmencie ślubnym powinny utrzymać się dłużej. Są po prostu estetyczne i rozwiązują jeden z typowych ślubnych problemów (Czy wypada iść w mini do kościoła?).
Ta sama suknia w wersji z baskinką, także bardzo ładnie "zbudowaną" na sztywnych falbanach.
A może jednak mini? W wersji dla skrajnych minimalistek...
I dla wielbicielek baskinek. Taka podoba nam się bardziej, minimalistyczna mini jest jednak zbyt skromna na tę okazję. Warstwowe, architektoniczne baskinki Riny Cossack to hit!
Również mini-maxi, ale bez przezroczystości. Model dla romantyczek.
Ta sama suknia, ale w bardziej młodzieżowej wersji odsłaniającej nogi.
Ostatni model jest oparty na "sukni podstawowej". Szersza spódnica z krótkim trenem to klasyka mody ślubnej sprowadzona do jej esencji i pozbawiona wszelkich ozdób. Dobra propozycja dla panny młodej ceniącej sobie tradycję, ale i szlachetną skromność.
Która suknia Wam spodobała się najbardziej? A może wolicie bardziej strojną modę ślubną?