Pisaliśmy już o okładce nowego numeru Vogue Italia. Sesja z udziałem Stelli Tennant upamiętnia Ethel Granger, zmarłą w 1982 roku kobietę o najwęższej talii świata.
Ethel udało się zmniejszyć obwód pasa do nieprawdopodobnych 33 cm, a główną motywacją... były specyficzne upodobania jej męża, astronoma Williama Arnolda Grangera, nazwanego przez Vogue "jednym z najbardziej surowych dyktatorów w historii mody".
40-letnia modelka stała się na czas sesji wierną kopią Ethel. Za obiektywem stanął słynny Steven Meisel.
Ethel Granger nigdy nie bała się szokować. Jej drugim znakiem rozpoznawczym były, szokujący w latach 50., piercing na twarzy i wielkie etniczne kolczyki. Vogue Italia odtworzył te elementy równie wiernie, co szokującą, 33-centymetrową talię.
Szokująco wąski pas Stelli to przede wszystkim zasługa profesjonalnych gorsetów do tzw. treningu talii. Tight lacing trwale zmienia kształt sylwetki (i położenie organów wewnętrznych). Trudno oprzeć się wrażeniu, że za ostateczny efekt odpowiadają jednak graficy.
Editorial z włoskiego Vogue jest daleki od estetyki. Zastanawiamy się, czy to jeszcze sesja fashion, czy już typowo artystyczna prowokacja. Hasłem z okładki jest w końcu "Awangarda" - małżeństwo Grangerów, niezależnie czy potępiamy czy podziwiamy ich upodobania estetyczne, wyznaczyło ważny trend w modzie. W tym sezonie fetysz po raz kolejny powrócił na wybiegi (rewelacyjna kolekcja Louis Vuitton!), a trening gorsetowy trwale wpisał się w etos subkultury gotyckiej.
Oczywiście w editorialu są też tradycyjnie estetyczne zdjęcia, w końcu odpowiada za nie Steven Meisel. Im mniej modelka przypomina pierwowzór, tym bardziej przyjemne dla oka ujęcie.
Kontrowersyjna sesja potwierdza niesłychaną elastyczność wizerunku Stelli, która pozwoliła jej utrzymać się na rynku przez tyle lat. Bez podpisu trudno by nam było rozpoznać jej bardzo rozpoznawalną twarz.
Szokującym pomysłem stylistów Vogue jest także specyficzny makijaż, który upodabnia Stellę do zdjęć Ethel ze schyłku życia. Bardzo gruba warstwa jasnego pudru zbliżyła modelkę do wyglądu zasuszonej mumii.
Jedyne (poza okładką) kolorowe zdjęcie sesji utrzymane jest w kolorystyce... porcelanowego pudru. Jego siła polega na wykorzystaniu elementów znanych ze stylistyki burleskowej w nowym, awangardowym kontekście.
To hipnotyzujące zdjęcie przejażdżki rowerowej na dachu należy do najlepszych w editorialu.
Specyficzny klimat retro i nieprawdopodobna pozycja modelki - Vogue nie przestaje zadziwiać.
Przerażające odciski na skórze po mocnym wiązaniu przypominają nam zmasakrowane stopy Lady Gagi z teledysku "You and I". Jednak charakteryzacja Stelli przebiła wszystko czym próbuje szokować gwiazdka popu. Jeśli Ethel Granger ma być dla Vogue ikoną awangardy i pionierem niszowych trendów, to Stella perfekcyjnie udźwignęła tę spuściznę.
Przeraża Was sesja z Vogue? Zachwyca? Uważacie, że włoska edycja przejmie tytuł najbardziej kontrowersyjnej po edycji francuskiej za czasów Carine Roitfeld?