Najnowsza wersja filmu "Anna Karenina", z eteryczną Keirą Knightley w roli głównej, trafi do kin na całym świecie już w połowie listopada. W związku z tym, naczelna amerykańskiego "Vogue", Anna Wintour, zdecydowała, że to właśnie brytyjskiej aktorce zadedykuje najnowsze wydanie swojego magazynu i że uczyni z niej współczesną damę. Efekt osiągnęła, ubierając piękną Keirę we wspaniałe kreacje z kolekcji haute couture. Na okładce gwiazda pozuje w kremowej sukience od Chanel, a w sesji ma na sobie kreacje takich domów mody, jak Christiar Dior i Valentino oraz imponujące kostiumy prosto z planu "Anny Kareniny", takie jak na przykład ten:
W towarzyszącym sesji autorstwa Mario Testino wywiadzie, Keira wyznaje m.in., że chciałaby znów wystąpić w teatrze, na scenie przed liczną widownią. Dodaje też, że nie zamierza grywać błahych postaci, gdyż takie role ją zwyczajnie nuddzą i niewiele od niej jako aktorki wymagają.
"Nie interesuje mnie wcielanie się w bohaterki, które tylko kusząco ściągają ubrania, uprawiają seks na ekranie, a potem mówią kilka niby zabawnych kwestii. To nie w moim stylu."
W rozmowie Keira oburza się, że dziennikarze często wyśmiewają jej feministyczną postawę.
"Pamiętam, gdy kilka razy podczas udzielania wywiadów zostałam zapytana, tak niby żartem: to co, podobno jesteś feministką?. Tak jakby o feminizmie nie dało się rozmawiać bez żartobliwej oprawy, bez robienia sobie z niego jaj. Nie zamierzam wyrzekać się mojej kobiecości, ale nigdy nie byłam i nie będę też typem kobiety zajmującej się tylko i wyłącznie domem, matką, która dla rodziny rezygnuje z kariery. Z drugiej strony, jeśli kobiety pragną właśnie takiego życia, to powinny mieć do tego prawo i nie być wyszydzanymi z powodu wyboru właśnie takiej, a nie innej drogi życiowej."
Keira Knightley przyznaje też, ze jej życie - zwłaszcza ze względów zawodowych - obfituje w liczne podróże. Z tego powodu rodzinie aktorki coraz trudniej jest się spotkać i bardzo rzadko zdarza się, by wszyscy razem, tak jak przed laty, zasiedli przy jednym stole. Czy uda się w te święta? - pyta redakcja "Vogue".
"Nie mam pojęcia - wzdycha Keira. - Kiedyś moja najbliższa rodzina to były cztery osoby i organizacja naszych wspólnych spotkań to była łatwizna. Praktycznie się nie rozstawaliśmy. Dziś jest inaczej. Każde z nas poszło inną drogą, do rodziny dołączyły też nowe osoby (gwiazda ma na myśli m.in. swojego narzeczonego Jame'ego Rightona - przyp. red.). - Żyjemy w różnych miejscach, coraz trudniej jest nam się spotkać. Ale liczę na to, że mamie uda się znów zebrać nas wszystkich razem. A jeśli do tego dojdzie, to ona na pewno łatwo nie pozwoli nam się wymknąć."
Co aktorka myśli o granej przez siebie Annie Kareninie?
"Anna jest zarówno czarnym charakterem, jak i prawdziwą bohaterką - mówi. - Potrafi być niewiarygodnie próżna, umie zgrabnie manipulować innymi. Jest też osobą, która zbiera się na odwagę, by przełamać własny kodeks moralny, a następnie staje się absolutnie fascynująca przez ten wstyd i pogardę, jakie owo przełamanie powoduje."
Warto przypomnieć, że w poprzedniej głośnej ekranizacji powieści Lwa Tołstoja rolę Kareniny odegrała Sophie Marceau, gwiazda francuskiego kina i była żona Andrzeja Żuławskiego. Czy Knightley zdoła przyćmić jej interpretację?
Jak oceniacie sesję Keiry Knightley dla "Vogue"? Piszcie w komentarzach!