Anne Hathaway (30) niedawno wyszła za mąż i zachwyciła cały świat swą piękną, pełną uroku i swoistej nostalgii stylizacją panny młodej. Jej ślub różnił się od ceremonii zaślubin innych hollywoodzkich gwiazd, bo Anne nie jest taka jak większość. Jest absolutnie jedyna w swoim rodzaju. Obdarzona wspaniałymi sarnimi oczami, zniewalającą urodą i wielkim talentem znów wyrusza na podbój świata - tym razem za sprawą doskonałej roli w najnowszej ekranizacji powieści Victora Hugo "Nędznicy". Na potrzeby tej produkcji musiała mocno schudnąć, a także obciąć swoje bujne czekoladowe włosy. Jak to zniosła?
Vogue/Annie Leibovitz
"Gdy przygotowywałam się do zdjęć do "Nędzników" - mówi w rozmowie z "Vogue" Anne Hathaway - miałam niemałą obsesję na temat wagi. W końcu zamiar był taki, bym wyglądała na prawie martwą z wycieńczenia. Starałam się więc schudnąć ile się da i efekt osiągnęłam. Teraz wydaje mi się, że ta moja kontrola wagi graniczyła z szaleństwem. Cóż, właśnie taka była Fantine, w którą wcielam się w filmie." Dodajmy, że Hathaway zrzuciła dla roli prawie...12 kilo! A przecież zawsze była raczej szczupła. Jej wychudzona sylwetka na pewno zrobi na nas wielkie wrażenie, gdy będziemy patrzeć na Hathaway na ekranie. A światowa premiera "Nędzników" już 25 grudnia!
Gwiazda wyznaje, że nowa fryzurka w stylu pixie bardzo przypadła jej do gustu. Włosy również obcięła na potrzeby roli, ale akurat nad tą drastyczną zmianą zbyt wiele nie myślała. "Uwielbiam mieć krótkie włosy, bo kocham ten styl życia, na jaki można sobie przy nich pozwolić - śmieje się Anne. - Tuż przed naszym spotkaniem mogłam pójść na szaloną przejażdżkę nie martwiąc się, w jakim stanie będą po niej moje włosy. Rano wystarczy, że je umyję, osuszę ręcznikiem, poczekam chwilę i jestem gotowa. Miła odmiana!" - dodaje.
Na łamach grudniowego "Vogue" Anne Hathaway zdecydowała się też zaprezentować swą wyjątkową suknię ślubną w pełnej krasie:
Vogue US
Przyznacie, że wyglądała zjawiskowo? Suknię zaprojektował przyjaciel Anne, Valentino. W rozmowie z "Vogue" aktorka opowiedziała, jak przebiegały prace nad jej wymarzoną kreacją.
"Podczas pierwszej przymiarki wprost błagałam Valentino, by długi tren dało się w jakiś sposób odczepić po głównej części ceremonii. Ale przecież to suknia, a nie jakiś kostium - zaprotestował. A ja więcej nie zgłaszałam żadnych sugestii czy pretensji. On doskonale wiedział, co robi, to mistrz. Pamięć o tym, jak powstawała moja suknia, wspomnienie mojej bliskiej współpracy z samym Valentino, to coś, co zachowam w sercu na długo. Valentino w jakiś sposób potrafi czytać mi w myślach i tym samych zdołał stworzyć suknię ślubną, o jakiej zawsze marzyłam" - wzrusza się gwiazda.
Vogue/Annie Leibovitz
Jak oceniacie najnowszą niestandardową sesję aktorki?